środa, 2 stycznia 2008

...Krew mi się gotuje,
ogień we mnie płonie,
bo od tego iskrzenia poczułam Twe dłonie


Przyprawiłeś mnie mój panie o drobne konfuzje,
wyciągnąwszy na mój temat tak marne konkluzje.
Niczym żmija wiję się
w beskresnych marzeniach,
dotykając Twego cienia
i Twego spojrzenia.
Swoisty zwierzyniec tworzysz mój drogi,
Przywołując gada
pod swoje nogi
Nie znając Twych oczu
ni Twego spojrzenia
Przejdę bezwiednie
do Twego istnienia
Me zdrowie
szlachetne,
I szlachetna
ma władza
Boa-dusiciela
do życia spładzasz
I tracąc jad swój,
nad podziw skromny
Skonasz z pragnienia ujrzenia Madonny.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

"...Nie znając Twych oczu
ni Twego spojrzenia..."

Nie smiem krytykowac!
Maluchna uwaga _
Nie znając Twych myśli,
Nie czując spojżenia...

Anonimowy pisze...

"...Nie znając Twych oczu
ni Twego spojrzenia..."

Nie smiem krytykowac!
Maluchna uwaga _
Nie znając Twych myśli,
Nie czując spojżenia...